niedziela, 16 września 2012

Imaginy Endżi ~ Liam cz.2/ Louis cz.1

Dziś mam dla was dwa imaginy. Jak obiecalam zobaczyłam, że jest 5 komentarzy tak wrzucam część drugą o Liam'ie i jeden nowy o Louis'ie. Posty będę teraz wrzucała tylko w weekendy więc nie wdziwcie się, że nic nie dodam. Miłego czytania.

Liam cz.2




      Musiałaś żyć sama. Byłaś zamknięta w sobie. Samo serce Liam'a nie dawało Ci tego co mogłaś czuć będąc blisko niego i dotykając jego ust, ale musiałaś sobie radzić. Robiłaś te same rzeczy co zwykle, jednak mniej pewna siebie i bardziej przytłoczona. ''Liam jest moim sercem.'' powtarzałaś sobie w najtrudniejszych momentach swojego życia.
       Dochodziła północ, a Ty wybrałaś się na cmentarz, by jak zawsze pogadać z Liam'em. Kleknęłaś przed nagrobkiem i zaczęłaś mówić:
-Dlaczego mnie ratowałeś. Wolałabym, żebym to ja umarła. Jedyną myślą która podtrzymuje mnie na duchu to to, że żyję za nas oboje. Kocham Cię. Proszę Cię daj mi jakiś znak.
Z nieba polał się deszcz, był taki delikatny wyraźnie różnił się od zwykłego.
-Liam, dziękuje Ci. Wiem, że muszę żyć.- powiedziałaś płacząc w deszczu.
Znak ten dawał Ci niewiarygodną moc. Czułaś się inaczej. Rozkoszowałaś się kroplami spadającymi z nieba. Poczułaś czyjąś delikatną rękę na ramieniu, odwróciłaś się, jednak nikogo nie było. Po paczyłaś w niebo. Deszcz przestał padać, a Ty przemoknięta do suchej nitki powiedziałaś:
-Do widzenia, kochanie.
       Około drugiej nocy obudził Cię grzmot piorunów, a Ty poczułaś potrzebę pójścia na cmentarz. Nie czekałaś na nic, wybiegłaś z domu i już po paru minutach zobaczyłaś przez mgłę bramę cmentarza. Zwolniłaś krok i przekroczyłaś ją, ale przystanęłaś. Nagle ukazała Ci się postać. Znajoma sylwetka stała przed tobą. Patrzyła na Ciebie. Mgła rozeszła się, a Ty zobaczyłaś Liam'a. Jego uśmiech. Jego piękne oczy. Stał zaledwie centymetr od Ciebie. Cała drżałaś, jednak wydusiłaś z siebie ciche ''Liam?''. 
Coś złapało cię za rękę. Popatrzyłaś na nią i zobaczyłaś, że to ręka Liam'a.
-Kocham Cię, {TWOJE IMIĘ}.- po cmentarzu rozszedł się głuchy dźwięk, nie wiadomo skąd dochodził.
-Ja ciebie też, Liam. Nie zostawiaj mnie. Błagam.- prosiłaś jednak mgła, jakby go zabrała.- Liam! Wróć! Bądź ze mną! Jesteś mi potrzebny, ja nie mogę tak żyć! Liam!
Wołałaś na nic. Dreszcze nadal Cie przechodziły od stup w górę. Łzy lały się z Twoich oczu, a serce bolało. Odwróciłaś się tyłem do cmentarza i przez ramie spojrzałaś czy nikogo nie ma, a choć widoczność była słaba, nic dziwnego nie zauważyłaś.
      Wróciłaś do domu. Byłaś przybita. Nie mogłaś zasnąć, więc wyjęłaś z szuflady długopis i kartkę i zaczęłaś pisać: ''Widziałam Cię. To niesamowite, ale ja chcę byś był ze mną, przytulił mnie i powiedział kocham cię. Każdy za tobą tęskni na swój sposób, ale ja jestem tą szczęśliwą, która mogła Cię jeszcze zobaczyć. Już nie długo i będziemy razem. Obiecuję Ci to. {TWOJE IMIĘ}.''  Wyszłaś z domu, by już trzeci raz tej nocy pójść mną cmentarz. Była czwarta nad ranem więc już się przejaśniało. Położyłaś kartkę na grobie i przykryłaś ją ulubioną koszulą Liam'a. Oddaliłaś się Spojrzałaś na grób i odeszłaś.
       Całą noc nie spałaś, a już o ósmej rano poszłaś zobaczyć czy z kartką się coś stało. Na pierwszy rzut oka koszula leżała tak jak wcześniej i nic się nie zmieniła, ale gdy podniosłaś koszulę na drugiej stronie kartki zobaczyłaś napis: ''Nie rób sobie nic złego. Ja poczekam. Tęsknie równie bardzo co Ty. Kocham Cię. Liam''. Uśmiechnęłaś się do kartki, a to co poczułaś w sercu to spokój.
-Ja ciebie też.- uśmiechnęłaś się do nieba. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




Louis cz.1







        Otworzyłaś oczy, czułaś, że Twoje powieki są ciężkie. W pierwszych sekundach Twój wzrok wbił się w płatki róż porozrzucane po podłodze tworząc ścieżkę, a później kartka z napisem: ''Dzień Dobry, Kochanie.''. Pod napisem było serduszko. ''Ten wariat.'' Pomyślałaś z uśmiechem na ustach odwracając się na drugi bok z myślą, że zobaczysz koło siebie Twojego chłopaka. ''Gdzie on mógł się podziać?'' pomyślałaś orientując się, że nie ma go koło ciebie. Usiadłaś na łóżku i już zauważyłaś jaki szczegół ominęłaś- płatki róż tworzą przecież ścieżkę. Wstałaś i podeszłaś do lustra, wzięłaś szczotkę, by choć trochę poprawić swoje rozczochrane włosy. Byłaś też ciekawa niespodzianki Twojego ukochanego. Szłaś drogą wyznaczoną przez chłopaka, która zaprowadziła Cię prosto do kuchni. Głowę miałaś cały czas spuszczoną, bo dokładnie przyglądałaś się różom. Podniosłaś głowę wyżej zobaczyłaś pięknie nakryty stół. A dalej Twojego chłopaka- Louis'a.
-Witam śpiocha i zapraszam na śniadanko.- powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Witam kucharza. Co dzisiaj pan serwuje?- zaśmiałaś się.
-Jajecznicę. Głodna.- nie przestawał się uśmiechać.
-Bardzo.- siadłaś do stołu.
          Po zjedzonym wspólnym śniadaniu wziął Cię na ręce i powiedział:
-To jeszcze nie koniec niespodzianek.
-Co? Są jeszcze jakieś.
-No jasne.- rzekł Lou z podejrzanym uśmiechem.
Niósł Cię przez korytarz, aż do łazienki, a przed jej drzwiami postawił Cię.
-Teraz zamknij oczy.- powiedział.
Posłuchałaś chłopaka i zamknęłaś oczy. Usłyszałaś dźwięk otwierających się drzwi i głos Louis'a:
-Możesz otworzyć oczy.
Jak powiedział tak zrobiłaś. To co ujrzałaś było cudowne. Wanna napełniona wodą po brzegi, mnóstwo piany i płatki róż w wodzie i dookoła łazienki. Wszędzie porozstawiane świece zapachowe. Pachniały wanilią Twoim ulubionym zapachem. W radiu grała Twoja ulubiona piosenka Światło było zgaszone, więc nastrój był romantyczny.
-Teraz zostawiam Cię samą.- powiedział Louis wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
Rozkoszowałaś się chwilami w wannie, ale przyszedł czas na wyjście. Stałaś owinięta ręcznikiem, gdy twój telefon zaczął wibrować. Przyszedł Ci sms od Lou. ''Ubierz się i wyjdź przed dom. Louis''. Od razu się ubrałaś i szłaś w stronę drzwi. Otworzyłaś je, a tam stali chłopcy. Muzyka zaczęła grać, a Liam śpiewać pierwszą zwrotkę piosenki Moments. Louis podszedł do Ciebie i złapał Cię za rękę. Uśmiechnęłaś się. Przyszła kolej na solówkę Lou. Zauważyłaś łzy spływające po jego policzkach. Gdy skończyli śpiewać Twój ukochany sięgnął do tylnej kieszeni w spodniach i wyciągnął z niej czerwone pudełeczko, po czym uklęknął przed tobą i spytał:
-Zostaniesz panią Tomlinson?- płakał jeszcze bardziej.
Uśmiechnęłaś się i powiedziałaś:
-Nie mogę się nie zgodzić. Oczywiście, że tak.
...
Ciąg Dalszy Nastąpi {Jeśli chcecie. ;D}


3 komentarze:

Obserwatorzy