No i znowu ja. Jak obiecałam to ten drugi imagin. Zapraszam do czytania tego, który dodałam parę minut temu {o Zayn'ie}. Ten jest dosyć smutny, a raczej bardzo. Miłego czytania
Chodzisz do drugiej kasy liceum. Masz
wielu wspaniałych, bliskich Ci przyjaciół, a nawet jesteś zakochana. W klasie o
rok starszej od Ciebie jest pewien chłopak, który bardzo Ci się podoba, jednak
uważasz, że bez wzajemności. Ma on na imię Liam. Jest on bardzo uczciwy, wrażliwy i wyrozumiały. Znasz go bardzo dobrze, bo przyjaźnisz się z nim od dwóch lat. Boisz się wyznać mu miłość i pewnie byś tego nie zrobiła gdyby nie
pewne zdarzenie...
Z dnia na dzień zaczynasz czuć się coraz
gorzej, twój organizm słabnie, a to wszystko Cię przytłacza. Boisz się iść do
lekarza, ale wiesz, że to może być coś poważnego, więc się decydujesz. Mimo
lęku dzwonisz i rejestrujesz się na następny dzień. Wieczorem zasnęłaś z dużym
niepokojem, a gdy wstałaś byłaś rozdrażniona i nerwowa, jednak poszłaś.
Szklane drzwi przychodni otworzyłaś jednym
sprawnym ruchem ręki i już byłaś w środku. Rozejrzałaś się dookoła. Po twojej
lewej stronie był długi korytarz, po którym co jakiś czas przechadzali się
ludzie w białych fartuchach. Teraz popatrzyłaś w drugą stronę, gdzie zobaczyłaś
pół okrągłe biurko, za którym jakaś kobieta wypełniała papiery.
-Dzień dobry.-
powiedziałaś cicho i niepewnie
-Pani {TWOJE
NAZWISKO}?- powiedziała z uśmiechem.
-Czekaliśmy na panią. Proszę poszukać drzwi z numerem 23 i wchodzić. Tam czeka już na panią lekarz.-
powiedziała wskazując na korytarz, na który jeszcze parę chwil temu
spoglądałaś.
-Dziękuję.-
powiedziałaś i odeszłaś wchodząc na korytarz.
-Dwunastka,
osiemnastka, dwudziestka-trójka. To tu.- szeptałaś pod nosem.
Zapukałaś delikatnie
do drzwi, z których dobiegł głos:
-Proszę!
Otworzyłaś delikatnie
drzwi i spojrzałaś na pana w średnim wieku. Miał on okulary i biały fartuch.
Spojrzał na Ciebie z takim uśmiechem, że nie mogłaś go nie odwzajemnić.
-Dzień dobry.-
powiedziałaś cicho.
-Witam panią. Pani
{TWOJE NAZWISKO}?
-Tak, to ja.
-Więc co pani
dolega?- po tym pytaniu opowiedziałaś o wszystkich swoich dolegliwościach.
-Musimy przeprowadzić
trochę badań, bo to co pani opisała nie wygląda dobrze. Proszę wejść do
gabinetu obok tam czeka pani pielęgniarka, która pobierze pani krew.-
powiedział, gdy wysłuchał o Twoim kołataniu i bulu serca.
Nie opierałaś się w
pójściu do tego gabinetu. Gdy tam byłaś robili Ci pełno badań pobierali krew,
robili ogólne badania itp. Czułaś coś niepokojącego w zachowaniu pielęgniarek.
Wyniki miałaś odebrać za tydzień.
Dłużyło Ci się w nie skończoność. Każdy
dzień wydawał Ci się być dłuższy od poprzedniego, ale w końcu przyszedł czas na
ponowną wizytę, jednak teraz w szpitala. Był on dla Ciebie miejscem nowym, bo
na szczęście nie miałaś okazji tu przebywać. Na przeciwko drzwi wejściowych stał
marmurowy blat, do którego prawie podbiegłaś.
-Dzień dobry. Są już
wyniki dla {TWOJE IMIĘ I NAZWISKO}?
-Tak, proszę tym
korytarzem na sam koniec.- kobieta wskazała Ci korytarz za swoimi plecami.
Znów musiałaś iść
korytarzem, mimo, że był inny to tak samo uporczywy jak w przychodni.
-Dzień dobry. Ja po
wyniki. {TWOJE IMIĘ I NAZWISKO}.- rzuciłaś.
-Ach, tak. Niestety.
Nie mamy dla pani dobrych wiadomości.- usłyszałaś z ust lekarza.
Stałaś na prosto
biurka, z oczu leciały Ci łzy, jedna po drugiej jakby robiły sobie z Twojego
policzka tor wyścigowy. Twoje usta drżały. Nie mogłaś tego pohamować. Po całym
ciele przechodziły Cie drgawki. Czułaś się jakbyś zaraz miała zemdleć na środku
gabinetu lekarskiego mimo, że nie wiedziałaś co Ci dolega, ale złe przeczucia
okazały się przepowiednią.
-Czy wszystko w
porządku?- zapytał lekarz.
Przez chwilę nie
odpowiadałaś. Patrzyłaś w jeden punkt i myślałaś o rodzinie, przyjaciołach i o
nim... Liam'ie.
-T-tak. Nic mi nie
jest.- powiedziałaś ocierając łzy.
-Potrzebuje pani
operacji. Poważnego zabiegu. Przeszczepu serca.- powiedział spokojnie lekarz.
Teraz nogi się pod
Tobą ugieły nie mogłaś nic z siebie wydusić. Każde słowo, które chciałaś
powiedzieć ''gubiłaś'' w swojej krtani.
-A-ale jak to? Na
pewno jest jakiś dawca. Prawda? Niech pan powie, że jest.- krzyczałaś opierając
się o biurko lekarza.
-Niestety.-
powiedział spuszczając głowę.- Może.my przeprowadzić operację, ale nie mamy
pewności czy w pani przypadku zadziała. Wiemy, że tu liczy się pani życie, ale
powiem jedno, że czasu ma pani nie wiele. Zoperujemy panią za tydzień, miejmy
nadzieję, że w tym czasie pojawi się jakieś dawca.
Załamałaś się. Żadne
słowo nie wyrwało się z Twojej krtani. Z bezsilności prawie upadłaś na krzesło,
a lekarz spokojnie wypisał Ci wszystkie potrzebne papiery.
Miałaś tydzień na pożegnanie się ze
wszystkimi. Jednak nie byłaś na tyle odważna, by pójść do Liam'a mimo, że to
Twój przyjaciel. Nie mogłaś tego zrobić osobiście, ale postanowiłaś napisać
kartkę. ''Liam, trudno mi o tym pisać, ale muszę. Chce żebyś się dowiedział.
Ja cię kocham. Kocham całym sercem, które jest chore. Za tydzień mam operację.
Miałam mieć przeszczep, ale nie ma dawcy. Zabieg może nie wyjść, ponieważ
jestem ''ciężkim'' przypadkiem. Tam w g órze będę Twoim aniołem stróżem. Żegnaj
na zawsze. {TWOJE IMIĘ}''. Kartkę wręczyłaś twojej przyjaciółce. Nie chciałaś
dawać mu jej osobiście, a dziewczyna zrobiła to natychmiastowo.
Nadszedł dzień operacji. Znów ta
recepcja, ten korytarz i te biegające pielęgniarki.
-Pani {TWOJE
NAZWISKO}? Sala już gotowa. Mam dla pani świetną wiadomość znalazł się dla pani
dawca.- powiedziała pani za biurkiem.
Na Twojej twarzy
wyrysował się lekki, prawie nie zauważalny uśmiech. Mimo, że nawet nie
dowiedziałaś się kogo serce dostaniesz, byłaś wdzięczna tej osobie.
Leżałaś w sali, do której weszła
kobieta i powiedziała:
-Teraz będzie pani
pod narkozą, gdy założę pani tą maskę, pani powieki zrobią się ciężkie i pani
zaśnie.- powiedziała kierując się do Ciebie.
Poczułaś tylko to, że
masz coś na twarzy, zobaczyłaś rozmazane smugi światła i w końcu opadające
powieki.
Nic nie czułaś. Tak jakby ktoś Cię na chwilę ''wyłączył''.
-Pani {TWOJĘ IMIĘ}.
Proszę się obudzić już po przeszczepie. Wszystko wyszło idealnie, więc za dwa
tygodnie wróci pani do domu.- usłyszałaś kobiecy głos.
Otwierałaś powoli
oczy i zobaczyłaś brązowowłosą kobietę nad Twoją twarzą. Po paczyłaś w bok i
zobaczyłaś uśmiechniętych rodziców.
-Witaj kochanie. Jak
się czujesz?- powiedziała do Ciebie Twoja mama.
-D-dobrze.-
powiedziałaś.
-Musisz odpoczywać.
Połóż się i śpij.- dokończyła twoja rodzicielka.
Widocznie zasnęłaś bo
reszty tego dnia nie pamiętasz. Następne dni mijały bardzo szybko.
Zaprzyjaźniłaś się z Molly, dziewczyną, która miała operację tego samego dnia
co Ty. Zaufałaś jej od razu i opowiadałaś o Liam'ie, za którym niesamowicie
tęskniłaś.
Dwa tygodnie po operacji byłaś już w domu.
Leżałaś i nadal odpoczywałaś, ale czułaś się na tyle dobrze, by wyjść na
spacer. Otworzyłaś drzwi domu, a za nimi zobaczyłaś kwitnące kwiaty, białe
obłoki, słońce, poczułaś lekki wiaterek. W sercu poczułaś tą wiosnę, która
panowała na zewnątrz. Mimo, że to wcale nie Twoje serce czułaś, że jesteś z nim
bardzo związana.
Szłaś
w stronę domu Twojej przyjaciółki, gdy nagle zauważyłaś ją wychodzącą z domu.
Nie miałaś aż tyle siły, by do niej podbiec, ale gdy Cie zauważyła sama to
zrobiła.
-Cześć. Jak ja za
Tobą tęskniłam.- przytuliła Cię- Byłam u Ciebie kilka razy, ale spałaś, a nie
chciałam Cię budzić, bo powinnaś odpoczywać. Mam coś dla Ciebie.- podała Ci
koperte z listem.
Była nie otworzona,
dobrze zaklejona.
-Od kogo to?-
zapytałaś.
-Sama zobacz. Może
jest napisane w środku.- zaproponowała dziewczyna.
-Chyba nie jestem
jeszcze gotowa.- powiedziałaś- muszę już iść.
Udałaś się w stronę pięknej łąki,
która w świetle kwietniowego słońca wygląda bardzo romantycznie. Wyjmujesz z
torebki kopertę. Otwierasz ją i wyjmujesz kartkę. ''To na pewno od Liam'a.'',
myślisz i zaczynasz czytać na cały głos:
-''{TWOJE IMIĘ}, nie
wiesz jak ja bardzo Cię kocham. Jesteś moim życiem, więc nie mogłem Cię tak
zostawić. Jeśli to czytasz to ja na pewno teraz na Ciebie patrzę, ale tam z
góry. To ja oddałem swoje serce. Teraz jestem częścią Ciebie. Przykro mi, że
nigdy nie mogłem poczuć smaku twoich ust, twojego uścisku i osobiście
powiedzianych słów- KOCHAM CIĘ, lecz teraz to ja jestem całym Twoim sercem i
aniołem stróżem. Będę o Ciebie dbał, tam z góry. Nigdy Cię nie opuszczę. Na
zawsze Twój. Liam.''
Rozpłakałaś się. Łzy
same cisnęły Ci się do oczu, nogi zrobiły się jak z waty. Upadłaś na zieloną
trawę, ale wiedziałaś, że musisz żyć za Was oboje...
Ciąg Dalszy Nastąpi
{jeśli będzie 5 komentarzy ;D}
Strasznie smutny!!!Nie dawaj takich smutnych bo się poryczę...na tym płakałam, więc proszę, daj coś z Happy-endem :D
OdpowiedzUsuńświetny xx
OdpowiedzUsuńpiękny aż nię popłakałam:((((
OdpowiedzUsuńLovciam:**
OdpowiedzUsuńmatkoo rycze jak jakaś wariatka aż kot przyszedł i sie do mnie przytula:(((((((((((((((((((
OdpowiedzUsuń:**
OdpowiedzUsuń;ooooo miazgaaaa...
OdpowiedzUsuń