niedziela, 30 września 2012

Imaginy + Część Opowiadania ;*

Hej ;D Już dłuugo mnie to nie było i z góry bardzo was przepraszam ;* Na przeprosiny mam dla was dwa imaginy oraz część mojego opowiadania ^^
***
Imagin o Liam'ie <Pierwszy imagin który napisałam, więc możecie się troszkę pośmiać>
***
 Pewnego dnia, bardzo wcześnie, obudziły cię promienie słoneczne. Leniwie otworzyłaś oczy i wolno się przeciągnęłaś. Po kilku minutach zdecydowałaś się wyjść z łóżka. Odświeżyłaś się i ubrałaś. Sięgnęłaś po swoją ulubioną książkę i ospałym krokiem zeszłaś na dół wychodząc z domu. Od razu skierowałaś się na małą huśtawkę w ogrodzie. Wygodnie usadowiłaś się na niej i otworzyłaś grubą książkę. Zaczęłaś czytać powoli i w skupieniu. Na podwórku i w domu było bardzo cicho co przeszkadzało ci w czytaniu. Przyzwyczaiłaś się już do porannych wariactw i krzyków twojej starszej siostry z którą mieszkałaś. Tym razem siostra wyszła na jakiś koncert. One Direction czy jakoś tak. Nagle czytanie przerwały ci jakieś krzyki. - Taa.... jasne. Fanki. - pomyślałaś. Koncert był przecież z jakieś trzy ulice z tond. Podeszłaś do płotu wychylając się zza niego, chcąc pośmiać się z tłumu dziewczyn które uganiają się za piątką chłopców w kolorowych gaciach. Nie zauważyłaś nic ale krzyki było słuchać coraz głośniej. Nagle zza zakrętu wybiegł przystojny chłopak z dość długimi włosami i w zielono czarnej koszuli w kratę. Podbiegł szybko do płotu przy którym stałaś.


-H, h, hej, cześć! Mogę wejść ? - zaczął potwornie dyszeć.
Chłopak nerwowo spoglądał się w tył.
-Tak ale co.... - nie dokończyłaś bo chłopak wbiegł do ogrodu, chwycił cię za rękę i drżącym głosem wycedził - Dzięki, dzięki, chodź...
Spojrzał jeszcze raz za płot a potem nerwowo pociągnął cię w stronę najbliższych krzaków w ogrodzie. Po drodze brunet przewrócił się i wturlał się za krzaki a ty razem z nim. Zanim się obejrzałaś leżałaś na chłopcu.
- Liam - powiedział z lekkim i szarmanckim uśmiechem.
- [ T.I.], ale czy to nie jest dziwna pora na poznawanie się ?
-Troszkę - odparł ze śmiechem.
Po kilku chwilach koło twojego domu przebiegł tłum wrzeszczących dziewczyn. Spojrzałaś na leżącego pod tobą chłopaka i spytałaś :
-Jesteś z One Direction ?
-No tak - odpowiedział - Aha, i dziękuję - powiedział z uśmiechem odgarniając ci kosmyk włosów za ucho.
Troszkę zarumieniona powiedziałaś:
-Nie ma za co - później dodałaś ze śmiechem - to ja już może z ciebie zejdę...
-Wcale nie musisz - zaśmiał się.
Znowu się zarumieniłaś i szybko wstałaś z Liam'a. Chłopak wstał zaraz za tobą.
-Zostaniesz jeszcze troszkę? - spytałaś.
-Czemu nie. - odparł i usiedliście na huśtawkę.
Rozmawialiście, śmialiście się, itp. Byłaś prze szczęśliwa. Później Liam zabrał cię na ich koncert. Od tamtej pory zostaliście przyjaciółmi a zaraz potem szczęśliwą parą.




***
Drugi Imagin o Zayn'ie <Drugi jaki napisałam>

***

Mieszkasz w Londynie od prawie dwóch lat. We wakacje przyjechała do ciebie kuzynka ze swoim 3-miesięcznym synkiem. W pewien słoneczny dzień wybrałaś się z małym Kubą do pobliskiego parku. Ostrożnie wsadziła go do zielonego wózka i powoli ruszyłaś. Była naprawdę prze cudowna pogoda na takie spacerki. Usiadłaś na ławce i przyciągnęłaś wózek do siebie lekko nim kołysząc. W pewnym momencie mały się obudził i zaczął płakać. Próbowałaś go uspokoić ale on nie zwracał na ciebie uwagi. Brałaś go na ręce i odkładałaś z powrotem, kołysałaś nim , uciszałaś ale to wszystko na marne. Po dłuższej chwili zrezygnowałaś i bezsilnie opadłaś na ławkę. Maluszek nadal płakał - można powiedzieć że wrzeszczał. Nagle siadł koło ciebie czarnowłosy, wysoki chłopak.
-Widzę że sobie nie radzisz . - powiedział z uśmiechem.
Spojrzałaś na niego i pokiwałaś głową.
Mogę ? - spytał wskazując na Kubusia zwijającego się z wózku.
-Ehem - odparłaś z lekkim zdziwieniem.
-Hej kolego - powiedział, wziął małego na ręce i zaczął nim delikatnie kołysać nucąc mu jakąś kołysankę. Patrzyłaś na niego z podziwem. Nigdy nie widziałaś chłopca który miałby tak duże podejście do dzieci. Po chwili chłopczyk przestał płakać. Czarnowłosy podał ci rękę a w drugiej trzymaj maluszka.


- Zayn - powiedział.
-[T.I.] - odparłaś z uśmiechem.
Po kilku minutach śpiewanie Kubie Zayn odłożył go z powrotem do jego małego legowiska. Kubuś był bardzo szczęśliwy. Zaczęliście z Zayn'em rozmawiać : o tobie, o nim i o maluszku. Zayn bardzo go polubił z wzajemnością.
-Mogę jutro do was wpaść i odwiedzić małego ?- spytał w pewnym momencie.
-Jasne.
-Słyszałeś - zwrócił się do maluszka - mamusia pozwoliła no to żeby wujek Zayn jutro do ciebie wpadł !.
-Stój, stój...ciocia...nie jestem jego mamą.
-  Ooo....- popatrzył na ciebie z uśmiechem - to nawet lepiej.
Zarumieniłaś się lekko.
Później wymieniliście się numerami telefonów i dałaś Zayn'owi swój adres.
-To ja lecę, spotkamy się jutro. - powiedział z ogromnym bananem na twarzy.
Chłopak pożegnał się z wami, pocałował cię delikatnie w policzek i odszedł. Uśmiechnęłaś się sama do siebie a później szepnęłaś do Kubusia :
- Może nawet dobrze że zacząłeś płakać...


*** Takie tam moje pierwsze imaginy pisane jakiś rok tomu xD *** 
Mam jeszcze dla was część mojego opowiadania które możecie przeczytać TU
(Jest to 13 rozdział opowiadania Keep Calm And Be Forever Young)
****


 Moim oczom ukazał się wręcz przerażający widok. Harry leżał na podłodze tuż przy fotelu na którym przed sekundą mnie całował. To nie wszystko : Nad Hazzą stał Louis. Nie ten słodziutki i czuły. Louis którego nie znałam. Myślałam że zaraz pobije Harry'ego. !
Lou : Co ty sobie wyobrażasz gówniarzu ?! - wrzasnął.


Od razu wstałam z fotela i padłam na Lou. Zaczęłam bronić Hazzę w ten sposób :
Ja : Co ci odpierdziela ?! Jak mówisz na przyjaciela ?! Weź go zostaw !
Rozwścieczony wzrok Louis'a skierował się wprost na mnie. Zdecydowanym krokiem podszedł do mnie i złapał za rękę na której widniał tatuaż.
Lou : On cię całował ! Z jakiej racji cię całował ?! Wiesz że mu na to nie pozwolę !
Ja : Ale to nie twoja sprawa kto mnie całuje ! Twoja sprawa będzie wtedy jak ktoś pocałuje twoją dziewczynę, rozumiesz ?!
Lou : O El ci chodzi ?
Ja : Nie ! Chodzi mi o ciebie. Nie rozumiesz że Harry mi tylko pomagał w .... - przerwał mi jeszcze mocniej ściskając moją rękę.
Lou : W czym ci pomagał ! W niczym ! Zanim byś się obejrzała leżałabyś już naga u niego w łóżku. Wykorzystał by cię, owinął sobie w okół palca a potem zranił. Nie chcę widzieć jak płaczesz. Nie zniósł bym ciebie zapłakanej przez niego, zrozum to Alexis.
Ja : A wiesz przez kogo dzisiaj płakałam ?! - Louis nabrał zdziwiony wyraz twarzy - Nie wiesz ?! Byłeś zajęty Eleanor !
Lou : Jak to płakałaś ? Niby przez kogo ? Harry już ci coś zrobił ?!
Wtedy nie wytrzymałam. Trzasnęłam go z otwartej ręki w policzek. Ku mojemu zdziwieniu El siedziała spokojnie : noga na nogę i chytry uśmieszek. Nie próbowała bronić nawet Louis'a.
Lou : Za co to ? - spytał nieco ciszej.
Ja : Ah tak ! Nie wiesz ! Teraz powinnam walnąć cię jeszcze raz !
Lou : Mała, ale za to ?
Ja : Dowiedz się a potem przeproś Harry'ego ! - po tych słowach wyszłam z salonu. Wzięłam do ręki buty i wybiegłam z domu na boso. Po moim policzku po raz drugi dziś zaczęły spływać łzy. Nie sądziłam że jestem na tyle zdolna żeby spoliczkować chłopaka a co dopiero płakać przez niego. W pewnej chwili ktoś złamał mnie za rękę i siłą zatrzymał. Moim oczom ukazał się nie kto inny jak pan Tomlinson.
Lou : Alex, czego chcesz ? Czego ty ode mnie oczekujesz ? - szepnął.
Po raz kolejny zdziałałam pod wpływem impulsu i emocji. Stanęłam na palcach, jedną ręką przejechałam po jego policzku a drugą wtopiłam w jego włosy. Później ... pocałowałam go. Tak po prostu go pocałowałam. Nie wiem dlaczego. Ku mojemu zdziwieniu - odwzajemnił pocałunek. Objął mnie w pasie i mocno przycisnął do siebie. Nasze usta były tak zgrane. Coraz więcej namiętności i czułości.
Myślałam że już nigdy się od niego nie odsunę, że zostanę już przy nim. W pewnym momencie zaczęło kropić a chwilę potem po prostu lać. Lecz my nie zważaliśmy na tą beznadziejną pogodę. Nie chciałam teraz odsunąć się od niego nawet na głupi milimetr. Wszystko byle by być przy nim, czuć jego dotyk, ciepło i smak ust. Przez pocałunek mi nadal płynęły łzy z oczy, płynęły szybciej niż krople deszczu spadające na ziemię z naszych ubrań, twarzy i włosów. W jednej chwili powoli odkleiłam swoje usta od jego ust z powodu braku tchu i powietrza. Ostrożnie otworzyłam oczy i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki dzięki którym mogłam płakać jeszcze bardziej.
Ja: Już wiesz przez kogo płakałam ? Wiesz już czego chcę ? - szepnęłam a potem z trudem wyswobodziłam się z jego uścisku. Kiedy chciałam już się odwrócić w tył on ponownie złapał mnie za nadgarstek z tatuażem a potem przesunął rękę tam że splótł nasze palce. Ucieczka była prawie niemożliwa. Spojrzałam jeszcze raz na niego. Myślałam że z jego oczu zaraz także potoczą się łzy. Powoli wyślizgnęłam rękę z jego ręki, było to trudne bo Louis trzymał mnie tak mocno jakby nie chciał żebym go teraz zostawiła samego. Kiedy stałam już w bezpiecznej odległości - dwa kroki dalej od niego, powoli odwróciłam się w tył. Louis jeszcze próbował złapać mnie za rękę zanim ucieknę ponieważ poczułam jak jego ręka z trudnością chce dotknąć kolejny raz mojej dłoni. - Stój ... - usłyszałam z trudnością wypowiadane słowa za sobą kiedy stałam już do niego tyłem. Nie zważając na  nic zaczęłam biec przed siebie jednocześnie ocierając sobie twarz ręką.
 Po prostu cudownie. Zepsuliśmy wszystko co było do zepsucia ! Obejrzałam się ostatni raz w tył tak żeby go zobaczyć. Louis siedział na chodniku 'po turecku' . Łokcie miał oparte o kolana a twarz schowaną w dłonie. Cudownie ! On też ?! Zajebiście wprost ! Zaczęłam przyśpieszać coraz bardziej. W pewnej chwili zadzwonił telefon. - Kat. - pomyślała. Z pośpiechem wyciągnęła telefon z tylnej kieszeni spodni i od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Ja : Tak ? - szepnęłam.
Nie była to Katrine. W słuchawce usłyszałam głos Louis'a.
Lou : Alex, wybacz. Nie wiedziałem, ja naprawdę nie chciałem cię zranić.
Od razu stanęłam i odwróciłam się w tył. Lou nadal siedział na chodniku. W ręce trzymał telefon. Z oczu jeszcze bardziej buchnęły mi łzy.
Lou : Przepraszam ... - usłyszałam w słuchawce ledwo przytomny głos.
Rozłączyłam się. Nie chciałam go słyszeć. Po co ?
Zaczęłam znów biec. Telefon odzywał się jeszcze kilka razy. Zanim się obejrzałam stałam już przed naszym domem. Od razu wyciągnęłam z kieszeni klucze a chwilę potem wpadłam do domu najszybciej jak mogłam. Dopiero teraz zauważyłam że nadal jestem na boso a buty musiałam upuścić kiedy się całowaliśmy ... Świetnie, prawda ? Pobiegłam do kuchni i siadłam na pierwsze lepsze krzesło. Zasłoniłam sobie twarz dłońmi i wylałam z siebie dwa razy więcej łez.


****
Dzisiaj tak troszkę dużo - jak już mówiłam - na przeprosiny. Będę starała się pisać imaginy częściej. Czekam na komentarze i cieplutko pozdrawiam ;*
Jeszcze raz serdecznie zapraszam na Keep Calm And Be Forever Young - wpadnij jeśli chcesz się dowiedzieć jakie będą dalsze losy Alex i Louis'a ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy