poniedziałek, 30 lipca 2012

Imagin : Harry


- Jak co dzień rano dziś też biegałam po parku, który znajduje się zaledwie 2 minuty drogi od mojego domu. Uwielbiam to robić. To pomaga mi się odstresować i pomyśleć o tym co dalej. Zawsze biegam sama. Głównie dla tego, że nie każdemu chce się wstawać o 5 rano tylko po to żeby się trochę poruszać. Park był pusty, a na uliczkach, którymi biegłam panował półmrok rozświetlany blaskiem ulicznych latarniami. Widoczność utrudniała mi mgła przez którą widziałam jedynie zamazane kształty. Tak ja zawsze o tej porze dookoła mnie panowała  cisza, którą co chwila przerywał rytmiczny tupot moich stup. Biegałam już od ponad godziny, więc do przebiegnięcia został mi tylko kawałek. W zwyczaju mam dobiegać do Tamizy, która płynie na skraju lasu znajdującego się przy parku. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Przestraszyłam się i zaczęłam rozglądać na wszystkie strony. Zauważyłam, że stają się coraz głośniejsze. Pomyślałam, że nie powinnam się tym przejmować. W końcu w parku może być każdy i kiedy tylko chcę. Może ktoś tak jak ja lubi się trochę poruszać o tej porze. Przyśpieszyłam i właśnie skręcałam w ostatnią uliczkę, która prowadziła prosto do celu, gdy nagle poczułam uderzenie i w mgnieniu oka wylądowałam na ziemi. Chciałam zacząć krzyczeć ze strachu, ale zauważyłam, że napastnik też poniósł obrażenia. Pomimo tego, że czułam się winna poczułam ulgę. W końcu to nie był żaden zboczeniec czy złodziej tylko taki sam zapaleniec jak ja. W ułamku sekundy wrócił mi zdrowy rozsądek więc poderwałam się do góry, a gdy już stanęłam na równych nogach, wyciągnęłam rękę w geście pomocy i zaczęłam wyrzucać z siebie nie kontrolowany potok słów.
-Przepraszam! Ja nie chciałam. Naprawdę! Serio przepraszam. Ale ze mnie sierota. Nic ci nie jest? – chłopak chwycił moją dłoń i już po chwili stał na przeciwko mnie, szeroko się uśmiechając – Boże ! Powinnam patrzeć jak idę. Jeszcze raz przepraszam. Może wezwać karetkę ?!
Chłopak słysząc ostatnie pytanie parskną śmiechem. Byłam zdezorientowana. Ja się o niego tak martwię, a on po prostu się śmieje?! Stanęłam jak wryta i momentalnie zamilkłam. Brunet , przynajmniej tak mi się wydawało, widząc moją minę uspokoił się.
- Nie to ja przepraszam. – uśmiechną się zniewalająco – Ze mną wszystko w porządku, a co z tobą ?
Stałam przez chwilę dalej milcząc i zastanawiając się skąd znam ten głos, ale nie mogłam sobie przypomnieć.
- Wszystko ok? – zapytał ponownie.
-T-tak. Wszystko ok. Wybacz, ale mam wrażenie, że cię znam. Miałam już tą przyjemność? - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Być może. – Uśmiechną się zawadiacko. – Jestem Harry. A ty?
-[T.I]
-Miło mi 
- Mi też – odwzajemniłam uśmiech
-Mogę zapytać dokąd biegniesz?
- Nad Tamizę. Płynie przez ten las. – wskazałam skinieniem ręki pobliskie drzewa.
- Nie miałabyś nic przeciwko mojemu towarzystwu, prawda? Bieganie samemu jest jakieś nudne.
-Jasne. Oczywiście... jeśli dasz radę.
-Proszę cię. Ja nie dam?
-OK. To jak? Kto pierwszy przy brzegu? – uniosłam jedną brew.
Nie doczekałam się odpowiedzi bo brunet już biegł w wyznaczonym kierunku. Biegliśmy cały czas się śmiejąc. Z racji tego, że mam dobrą kondycje łatwo przychodziło mi wyprzedzanie chłopaka. Niestety nie na długo. Zawsze gdy prowadziłam podbiegał do mnie i ciągną w tył tak, by mógł mnie wyprzedzić. Co chwile, któremuś z nas plątały się nogi, ale obchodziło się bez wpadek. Do czasu...

-Nooo...mów dalej! – ponaglała [ T.I] Stefanie

-Już go wyprzedzałam i widziałam brzeg rzeki gdy poczułam silne ramie Harrego oplatające moją talie. Automatycznie zaczęłam się śmiać i wyrywać z racji tego, że mam łaskotki na całym ciele, a gdy tylko chłopak to odkrył zaczął to bezczelnie wykorzystywać. Zrobiliśmy zaledwie dwa kroki w przód, cały czas złączeni, gdy nieoczekiwanie nasze nogi zaczęły się plątać i obje wylądowaliśmy na mokrej od porannej rosy trawie. Tak właściwie to ja wylądowałam  na trawie, a winny całemu zajściu brunet na mnie. Gdy tylko mniej więcej ogarnęłam sytuację poczułam jak moje policzki robią się gorące i byłam pewna, że moją twarz oblał rumieniec. Chłopak oparł się lekko na łokciach i spojrzał mi prosto w oczy. Wiedziałam, że ani mu się śni teraz ruszyć. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. A mi  robiło się co raz bardziej gorąco. Poczułam oddech bruneta na swojej twarzy. Jego zamiary były oczywiste. Chłopak co raz bardziej przybliżał usta do moich i już miał ich dotknąć gdy odwróciłam głowę w bok.

-Że cooooo ! – krzyknęła Jessie
-Ciiiii... – uciszała przyjaciółkę Stefanie – Mów dalej.

- Nie wolnooo... ! – powiedziałam powstrzymując się od śmiechu. Chłopak zauważył, że chcę mi się śmiać.
- Wolno nie, szybko. – Nachylił się zwinnym ruchem do moich ust, ale uniosłam lekko głowę i zaczęłam się śmiać. Spojrzałam dyskretnie na bruneta, który patrzył na mnie zdezorientowany, ale już po chwili on także się śmiał.
- A! – brunet prawie, że krzykną, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana – Zapomniałbym. – Nie zdążyłam jeszcze załapać o co mu chodzi, a on już biegł w stronę brzegu. Nie chciałam przegrać więc jak najszybciej poderwałam się do góry. Z całych sił starałam się go dogonić, ale na marne. Gdy dobiegłam do mety Harry stał na miejscu opierając się o latarnie. Wiedziałam, że mogę już dać sobie na spokój bo przegrałam wyścig więc rozstawiłam nogi i oparłam się o kolana. Stałam tak przez kilka sekund uspokajając oddech gdy nagle usłyszałam:
- Co tak wolno? – Rzucił z triumfalnym uśmiechem – Mogłaś powiedzieć, że nie dajesz rady...- Chłopak zamilkł gdy tylko na niego spojrzałam. Starałam się udawać wściekłą, ale chyba kiepsko mi to wychodziło bo cały czas powstrzymywałam się od śmiechu. Ja się powstrzymywałam, ale on się jakoś o to nie starał i zwyczajnie parskną śmiechem.
- No dobra -  wykrztusiłam, kierując się w jego stronę  - wygrałeś. Chciałam iść dalej, by stanąć w świetle latarni i wreszcie zobaczyć twarz zwycięscy, gdy on ruszył w moją stronę.
- Chyba zasłużyłem na nagrodę – podszedł i szepną mi do ucha.
-Yhymmm...  – Zrobiłam minę obrażonego dziecka i splotłam ręce na piersi, a ten tylko przewrócił śmiesznie oczami.
- To co to za nagroda? – uniósł jedną brew.
- No nie wiem... – Stałam zastanawiając się przez chwilę – A co byś chciał?
- Hmmmm...Może spotkanie dzisiaj po szkole ? – Myślałam, że żartuje. Przecież przez te ciemności nawet nie wiedział jak dokładnie wyglądam. Spojrzałam na niego i pomyślałam czemu nie.
- Jasne czemu nie. Należy ci się. – uśmiechnęłam się tak słodko jak tylko potrafiłam najlepiej. Zadziałało bo poprosił mnie o numer telefonu. Jak już go sobie zapisał zapytał się czy może mnie odprowadzić do domu. Zgodziłam się. Szliśmy i cały czas rozmawialiśmy to o mnie, to o nim, naszych zainteresowaniach , planach na przyszłość. Mówię wam. Miałam wrażenie, że mogę mu powiedzieć wszystko. Gdy wyszliśmy z lasu było już dość jasno więc mogłam bez problemu zobaczyć jak wygląda. Przeniosłam wzrok z pobliskich drzew na niego i po prostu mnie zamurowało.

- No gadaj ! Jak wygląda? Przystojny ?!

- Jessica! Ogarnij się! Jasne, że przystojny! – krzyknęła prawie, że na cały szkolny korytarz Stefanie. – No [T.I] mów! Jak wygląda.

- Jak Harry Styles! – pisnęła z podekscytowania [ T.I]

- Bez jaj? – wytrzeszczyła oczy Jessie – Ale byłoby fajnie gdyby to był on. Co nie– Dziewczyna zrobiła minę marzycielki. Jedyne na co było w tym momencie stać mnie i Stefanie to face palm . Tak jak zawszę Stef ogarnęła się szybciej niż ja .

- Głupku! Oczywiste, że to był ON! – krzyknęła, a Jessie znowu wybałuszyła oczy na [T.I] . Dziewczyna nie mogła wydusić z siebie ani słowa. – Jak się ubierzesz ? Może tą sukienkę co ostatnio kupiłaś, tą taką miętową... – Kontynuowała– [T.I] nie słuchała już monologu swojej przyjaciółki, ani nawet nie zwracała uwagi na gapiącą się Jessie. Jedyne o czym teraz myślała to Harry. O tym co teraz robi, o czym myśli i czy tak samo jak ona nie może się doczekać dzisiejszego spotkania. Po szkole rozniósł się dzwięk dzwonka i wszyscy biegiem ruszyli do klas.


I jak ? Dobrze zrobiłam zmieniając na blogspot?

2 komentarze:

  1. Kocham normalnie tego bloga ! Musisz rozgłosić o tym blogu , bo masz strasznie wielki talent , a mało komentarzy ! A taki zajebisty blog ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy