poniedziałek, 30 lipca 2012

Imagin: Harry



Dzień jak co dzień. No może z kilkoma drobnymi zmianami. W końcu to, że zaspałaś do szkoły, zapomniałaś historii, której tak wgl. uczy cię dyrektorka oraz to, że dostałaś 1 z matmy, a no i zapomniałabyś... rzucił cię chłopak to w sumie nic wielkiego. Tak po prostu. Po roku bycia w związku zerwał z tobą przez sms-a. Świetnie! 100 punktów dla tego pana za dojrzałość! Szybkim krokiem weszłaś do domu i wbiegłaś do pokoju trzaskając za sobą drzwiami. Rzuciłaś się na łóżko i zaczęłaś wylewać łzy w poduszkę. Jedyne o czym teraz myślałaś to to jaka jesteś beznadziejna. Nie potrafisz poradzić sobie ze szkołą i na dodatek nie masz w sobie nic specjalnego co przyciągałoby do ciebie ludzi. Miałaś szczęście, że nikogo nie było w domu i nie musiałaś się tłumaczyć ze swojego ‘ szczeniackiego ’ zachowania. Podniosłaś się z łóżka i spojrzałaś na zegarek. Za dwadzieścia czwarta.  Kolejna dobra wiadomość za 25 minut zaczynasz swoją zmianę  w piekarni. Nigdy nie zdarzyło ci się spóźnić więc chciałaś, by tak zostało. Zerwałaś się na równe nogi i pędem wbiegłaś do toalety. Ubrałaś to co wpadło ci w dłonie, zmyłaś makijaż, zrobiłaś luźnego koczka i wybiegłaś z domu.  Po raz pierwszy w życiu miałaś gdzieś to jak wyglądasz. Biegłaś przed siebie jednocześnie modląc się, by zdążyć na autobus. Wybiegłaś zza zakrętu i zobaczyłaś przystanek , na którym stało auto. Już prawie dobiegłaś z zamiarem wejścia do środka, gdy nagle drzwi zamknięto, a pojazd ruszył. Przeklęłaś  w duchu ten dzień i ruszyłaś biegiem w kierunku nieszczęsnego budynku, w którym miałaś zaszczyt pracować za marne grosze.  Do pokonania zostały ci już tylko dwie ulice. Spojrzałaś na zegarek. Z przerażeniem stwierdziłaś, że zostało ci już tylko 5 minut. Czułaś jak tracisz oddech , a twoje zmęczone nogi odmawiają posłuszeństwa. Do twoich oczu podeszły łzy, ale starałaś się je zignorować. Doskonale wiedziałaś, że jeśli nie przyśpieszysz to spóźnisz się i wszystkie lata starań pójdą na marne. Zrobiłaś głęboki wdech i z wszystkich sił, które ci zostały zaczęłaś przebierać nogami. Wyszłaś zza ostatniego zakrętu, a na twoim horyzoncie ukazał się budynek piekarni. Odruchowo spojrzałaś na zegarek. Miałaś jeszcze 2 minuty. W końcu spotkało cię dziś coś dobrego. Zwolniłaś i spokojnym krokiem przeszłaś ostatnie 10 metrów. Starałaś się uspokoić oddech, ale przychodziło ci to z trudnością. Nie codziennie zmuszasz się do takiego wysiłku. Stanęłaś przed budynkiem i spojrzałaś w szybę. Poprawiłaś szybko ubranie i fryzurę. Oddychałaś już w miarę spokojnie. Ostatni raz zaczerpnęłaś głęboko powietrze i złapałaś za klamkę. Skupiłaś siłę na drzwiach i już po chwili lekko i delikatnie je rozchyliłaś. Usłyszałaś  odgłos dzwoneczków oznajmiających, że właśnie ktoś wszedł lub wyszedł z lokalu. Zazwyczaj nie zwracałaś uwagi na ten dźwięk, ale tym razem na prawdę cię drażnił. Przeszłaś prze otworzone drzwi, a twoim oczom ukazał się Simon. Manager piekarni i twój pracodawca.

- Dzień dobry. – rzuciłaś. Mężczyzna zaprzestał rozmowy z jakimś chłopakiem w kapturze i odwrócił się w twoją stronę.
- Witam! – uśmiechną się wesoło – Czemu dzisiaj na styk? Zawsze jesteś przed czasem.
- Przepraszam. Autobus mi uciekł – Obydwaj uśmiechnęli się szeroko więc ty też wysiliłaś się na uśmiech.
- To [T.I] – powiedział do towarzysza – Obsłuży cię . – Mężczyzna wypowiedział te słowa i znikną za drzwiami prowadzącymi na zaplecze . Chłopak spojrzał na twoją bluzkę i się uśmiechną. Twój wzrok automatycznie powędrował na ciuch. Aaaa... No tak. Gdy się przebierałaś wpadła ci w rękę koszulka z logiem One Direction. Spłonęłaś rumieńcem .
- Jestem fanką – szybko wyjaśniłaś i zdjęłaś z haka fartuch po czym zarzuciłaś go na siebie. Nie miałaś zamiaru mówić nic więcej na temat tej koszulki. W końcu to chyba nie grzech, że jesteś ich fanką. Stanęłaś na stanowisku pracy z zamiarem wydukania przyjętej formułki i udawaniem grzecznej ekspedientki,  a chłopak staną na przeciwko ciebie.
-  W czym mogę służyć?
- Poproszę 2 bochenki chleba i  ciasto czekoladowe. Zamówienie na nazwisko Styles. – Chłopak mówiąc to położył nacisk na nazwisko. Pomyślałaś, że znasz ten głos i automatycznie twoje myśli powędrowały do bruneta z twojego ulubionego zespołu. Do niego jednego miałaś słabość. Uwielbiałaś te jego loczki i zielone oczy.
- Już podaję – uśmiechnęłaś się i zniknęłaś za drzwiami kuchni. Po chwili wróciłaś z zamówieniem. Już chciałaś zapytać czy podać coś jeszcze,  ale chłopak cię uprzedził.
- Wiesz, że jeden z nich tu pracował? – zapytał z nutką ciekawości w głosie i się uśmiechną. Zrobiłaś wielkie oczy i jedyne co przychodziło ci do głowy to ‘ Skąd on to do cholery wie? Nie wierze, żeby był aż takim fanem, żeby wiedzieć kto z nich gdzie pracował. I po cholerę mu ten kaptur i okulary?!’. Stałaś prze chwilę z mina WTF?! Wlepiając wzrok w uśmiechniętego klienta i zastanawiając się czy to możliwe, żeby stał przed tobą w własnej osobie jedyny i nie powtarzalny Harry Styles. Bo w końcu skąd by wiedział, że któryś z nich tu pracował i to zamówienie na nazwisko Styles, a no i ten kaptur oraz okulary. Czułaś jak twoje serce zaczyna bić szybciej na samą myśl o spotkaniu z jednym z chłopców. Ogarnęłąś się mniej więcej i już byłaś zdolna do dalsze konwersacji.
- Tak, wiem Proszę Pana.
-Wyglądam, aż tak staro? – zaśmiał się chłopak, a ty mu zawtórowałaś  - Jestem Harry. – wypowiadając te słowa chłopak ściągną kaptur i okulary. Następnie położył część swojej garderoby na blacie , poprawił burzę loków i wlepił w ciebie wzrok. A ty jak głupia stałaś i gapiłaś się na niego jak na jakieś objawienie. Nie mogłaś uwierzyć, że właśnie teraz stoi przed tobą twój ‘ mąż ’. Z tą całą swoją idealną otoczką. Gęste kręcone włosy, głębokie zielone oczy, zniewalający uśmiech. A te perfumy...Chciałaś coś powiedzieć, ale nie mogłaś wydusić z siebie ani słowa.
-Miło mi Cie poznać – starałaś się zachować spokój chociaż w środku skakałaś i piszczałaś z radości jak wariatka – Jestem[ T.I]
- Nawzajem
- Podać coś jeszcze? – postanowiłaś kontynuować szablonową rozmowę. Doskonale wiedziałaś, że chłopak chcę odpocząć od piszczących fanek i głównie dla tego nosi kaptur i okulary. Wydawało ci się to chore, żeby nie można było odpocząć nawet w rodzinnym mieście. Chciałaś oszczędzić mu pisków i pozwolić jak najszybciej i spokojnie wrócić do domu.
- Nie dziękuję – uśmiechną się  -Ile płace ?
- 20 funtów – chłopak wyciągną z tylnej kieszeni jeansów portfel i wyją z niego 50 funtów. 20 z nich położył na blat, a resztę wrzucił do słoika na napiwki stojącego przy kasie. Spojrzałaś z niedowierzaniem na to co robi, a on tylko uśmiechną się i powiedział :
- To za oszczędzenie mi pisków – mówiąc to po raz kolejny spojrzał na twoją koszulkę ( teraz ' schowaną ' pod bezbarwnym fartuszkiem).
- Dź – dziękuje  – byłaś w tak ciężkim szoku, że aż zaczęłaś się jąkać. Brunet parskną śmiechem. Zganiłaś się w myślach, ale po chwili także się uśmiechnęłaś.
- Dziękuje za skorzystanie z naszych usług i życzę miłego dnia – schowałaś pieniądze do kasy , a następnie odwróciłaś się i zrobiłaś krok w stronę zaplecza.
- Dziwne. – usłyszałaś zamyślony głos chłopaka. Stanęłaś w miejscu i spojrzałaś na klienta.
- Co takiego ? Coś nie tak z zamówieniem?  - podeszłaś bliżej Harrego z zamiarem sprawdzenia zamówienia.
-Tak. – odparł z poważną miną – Nie ma tu twojego numeru. – Zamurowało cie. Stałaś w bezruchu patrząc na chłopaka jak na idiotę. Ten widząc wyraz twojej twarzy zaczął wyjaśniać.
- No wiesz, na każdym ze spotkań z fanami dużo dziewczyn wsadza mi do kieszeni, do miśków, które przynoszą, a nawet  kilka z nich miało wypisane na piersiach swoje numer telefonu.  A ja ich nawet nie chcę. – przerwał i  przeniósł wzrok z zamówionych produktów na ciebie. – A teraz gdy go chcę to go nie ma. – westchną głośno - Całe życie pod górkę. – Rozbawiło cię to w jaki sposób wypowiedział ostatnie zdanie i nie zapanowałaś nad pojawiającym się na twojej twarzy uśmiechem. Chłopak widząc, że zrozumiałaś też się uśmiechną.
- Przepraszamy i zobowiązujemy się do poniesienia odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. W taki wypadku ma Pan dwie możliwości  -  zwrócenie otrzymanego produktu i otrzymanie zwrotu kosztów poniesionych w związku z dokonanym zakupem lub zwrócenie wypieków i odebranie nowych w późniejszym terminie,. Oczywiście firma pokryje wszystkie koszta z tym związane.  – Chłopak uśmiechną się szeroko.
- W takim razie wybieram opcje numer dwa.
- Cieszymy się z Pańskiego wyboru. – odebrałaś od klienta starannie zapakowane wypieki- Prosimy się rozgościć. Naprawienie szkody zajmie chwilę. Z góry przepraszamy.  -  Wyszłaś na zaplecze. Szybko znalazłaś marker, nabazgrałaś na opakowaniu swój numer telefonu i już po chwili wróciłaś z powrotem. – Dziękujemy za cierpliwość. – podałaś opakowanie zielonookiemu – I jeszcze raz przepraszamy za zaistniałą sytuację. Chłopak spojrzał na opakowanie i poważnym tonem dodał:
- Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. Dziękuję i dowidzenia  -Odwrócił się na pięcie i wyszedł z lokalu. Sama nie wiedziałaś jakim cudem, ale poprawił ci humor. Nawet już te cholerne dzwonki nie działały ci na nerwy. Reszta dnia minęła ci szybko prawdopodobnie, dlatego że poświęciłaś ją analizowaniu zaistniałej sytuacji.


~3 miesiące później~

Minęły już 3 miesiące, a on nadal nie zadzwonił. Codziennie czekasz na telefon. Niestety bez skutku. Na początku tłumaczyłaś to tym, że jest zajęty. Praca, rodzina, przyjaciele,  ale czas spojrzeć prawdzie w oczy. On nie zadzwonił, nie dzwoni i nie zadzwoni. Jest wiele innych dziewczyn, a o tobie już pewnie nawet nie pamięta. Każde z was musi żyć swoim życiem, tak jakby to  spotkanie nigdy nie miało miejsca. Czasami zastanawiasz się czy to nie był tylko zwykły sen. Bardzo przyjemny i rzeczywisty, ale wciąż tylko sen.

1 komentarz:

  1. hahaha śmieszny myślałam że zadzwoni ale tak też jest ok

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy